25.11.11

Imieninowy toast :)

Zarówno sobie jak i wszystkim innym Katarzynkom świata życzę wszystkiego najlepszego! (właściwie to zapomniałam, że dziś są moje imieniny. Przypomniał mi Gie kiedy to przed chwilą okazało się, że w domu jest ukryty prezent a ja pierdoła go nie znalazłam:)) Teraz cały dzień będę myślała gdzie jest i co to jest :)
Skoro już wiem, że mam imieniny to z tej okazji otworzymy dziś jedną z zakurzonych butelek Gie, bo oprócz mięs Gie robi też nalewki. Super cytrynówkę mleczną (przepis wkrótce), niedobrą bakaliówkę (której już nie robi)
i najpyszniejszą śliwowicę.
Ku uciesze autora i mam nadzieję licznych amatorów nalewek, po latach doskonalenia receptury, dzielimy się przepisem. Niech idzie w świat, niech rozlewa się w butelki, niech rozgrzewa zimą i szumi w głowach latem.
Dziś wystarczy lekki kocyk, dwa kieliszki, trochę wolnego czasu i miłych dźwięków.
Zostawiam Was na weekend z Deftones do posłuchania tutaj (smakują zawsze i wszędzie), nalewką w dwóch wersjach i nadzieją na odrobinę odpoczynku!

 

ŚLIWOWICA HOLENDERSKA / ŚLIWOWICA KLASYCZNA
TRADITIONAL PLUM LIQUEUR

Składniki podaję bez proporcji, bo te wychodzą w procesie:
śliwki
spirytus
cukier
aromat pomarańczowy
sok z ananasów z puszki
liście laurowe

1.
Do dużego słoja nr1 (np. 5 litrów, słoiki będą 3 więc je ponumeruję dla porządku), albo baniaka z szeroką szyjką wlej litr czystego spirytusu (bazując na proporcjach 1 litra uzyskamy około 2 litrów nalewki). Wrzuć do niego tyle śliwek, aby każda była dokładnie przykryta płynem i nie wystawała ponad powierzchnię. Myślę, że koło 1,5 kg powinno spokojnie wystarczyć. Zawsze lepiej najpierw wlać spirytus i dorzucać śliwek, niż odwrotnie – śliwki tańsze i można zjeść co zostanie. Ważne, żeby owoce były bardzo dojrzałe i ładne (żadna śliwka nie może być nadgnita ani mocno uszkodzona). Mogą być węgierki, ale mieszane z różnych odmian.
Na koniec dorzuć do tego 5-10 potłuczonych pestek ze śliwek (dodają fajnego gorzkawego posmaku)
i szczelnie zamknij naczynie. Odstaw w słoneczne miejsce na 5 tygodni. Co dwa dni potrząsaj słojem, żeby poruszyć śliwki i przemieszać płyn. Nie otwieraj.

2.
Po 5 tygodniach zlej spirytus ze śliwek do nowego słoja nr2 (śliwki zostaw). Na każde pół litra zlanego spirytusu zagotuj syrop z 340ml wody i 340g cukru (oba składniki rozpuść w garnku, bez gotowania). Otrzymanym syropem (może być ciepły) zalej śliwki, które zostały w słoju nr1, szczelnie zamknij i znowu odstaw w słońce na 5 tygodni. Słój nr2 ze spirytusem zakręć szczelnie i też odstaw, niech czeka.

3.
Na tym etapie dochodzą składniki do śliwowicy holenderskiej. (Ten punkt w całości można ominąć jeśli chcesz zrobić śliwowicę klasyczną, odpadnie Ci miksowanie w słoiczku nr3). Weź mały słoiczek (już mamy nr3 i to będzie ostatni)
i wlej do niego kieliszek spirytusu, 5 kropli aromatu pomarańczowego, kilka łyżeczek soku z ananasów w puszcze i 2 liście laurowe. To jest etap bardzo „na oko” i trzeba próbować. Można manewrować proporcjami soku i aromatu w zależności od upodobań. Dodając tu ciut mniej lub więcej czegoś nic się później nie „zepsuje”. Kiedy już przygotujesz miksturę, szczelnie zamknij, dobrze potrząśnij i razem ze słojami 1 i 2 odstaw na 5 tygodni. Pamiętaj, że tu również trzeba potrząsać słojem ze śliwkami co parę dni.

4.
Po 5 tygodniach czas połączyć płyny ze wszystkich 3 słoików (lub 2 jeśli pomijasz etap „holenderski”).
Ze słoja nr2 wyrzucamy śliwki i pestki, a uzyskany płyn dolewamy do spirytusu w słoiku nr1. Ze słoiczka nr3 wyrzucamy liść i też dodajemy do słoja nr1. Całość szczelnie zakręcamy i odstawiamy na słońce na 2-3 dni.

5.
Czas na ostatni etap, filtrowanie. My używamy dużych filtrów do kawy, wysokich słoików lub szklanek i lejków. Lejek włóż w słoik, w lejek filtr i wlewaj po trochu płyn. Kiedy przecieknie, filtr wymień na nowy i tak trzeba przefiltrować płyn do całkowitej klarowności, czyli mniej więcej 3 razy. Idealnie przefiltrowaną śliwowicę wlej do butelek i dobrze zakorkuj. Będzie gotowa do picia już za pół roku :)

Przepis jest miksem śliwowicy holenderskiej z książki "Jedyne praktyczne przepisy" Lucyny Ćwierczakiewiczowej
i klasycznych przepisów rodzinnych.

21.11.11

Krupnik na kurzej łapce

Taki krupnik gotowała moja prababcia. Gęsty, ciepły, kleisty, pachnący kaszą i tymiankiem.
Łapki uwielbiałam już jako bardzo mała dziewczynka, co budziło grozę wśród moich nieletnich znajomych :)

Teraz już mało kogo to gorszy (a przynajmniej tak mi się wydaje), ale niestety o łapki coraz trudniej. Ostatnio same wpadły mi w ręce, więc nie mogłam przepuścić okazji. I oto jest. Pyszna pożywna zupa na rozgrzewkę.
Niech przyniesie wszystkim dobrą energię na cały tydzień. Smacznego! 



 


KRUPNIK NA KURZEJ ŁAPCE
TRADITIONAL POLISH BARLEY SOUP


70 g kaszy jęczmiennej perłowej
5 kurzych łapek
1 średnia marchewka
1 średnia pietruszka
2 plastry selera
2 średnie ziemniaki
pół pęczka świeżego tymianku
3 liście laurowe
3 ziela angielskie
pieprz do smaku
2,5 l wody
Warzywa umyj, obierz i zetrzyj na grubej tarce. Wrzuć do wody razem z łapkami i przyprawami (zostaw kilka gałązek tymianku do dekoracji). Ugotuj wywar (ok.30 minut). Dodaj kaszę i gotuj do miękkości. Na koniec dodaj ziemniaki. Jeszcze pół godziny i zupa gotowa. Podawaj udekorowaną tymiankiem. Na drugi dzień zwykle trzeba dolać trochę wody, bo kasza rośnie :)

17.11.11

Gie Gotuje!

W niedzielę, w prezencie od Gie dostałam obiad. Bo Gie postanowił zostać regularnym kucharzem.
Uzbrojony w swoje rozliczne notatki i książki opanowuje całą kuchnię. Nie tylko nie da się tam wejść, ale i nie można. Gie nie potrzebuje babskiego gadania. To źle wpływa na nerwy. Gie pracuje i nikt nie może mu patrzeć na ręce. Może to i lepiej. Wystarczy kwadrans, żeby efekty uboczne gotowania skutecznie zablokowały wyjście :)
Zostaję po drugiej stronie. Nie patrzę, ale w obawie o nasz dom, nasłuchuję. Gie odmierza co do centymetra, odważa co do grama, odlicza co do sztuki. Stuka, płucze, tłucze, kroi, łamie… Wszystko sprawdza po trzy razy,
czyta na głos. W końcu przystępuje do zdecydowanych działań. Zaczyna gotowanie po męsku…

Gie upodobał sobie mięso. Jest mistrzem wołowych steków. Potwierdził na sobie, a konkretnie na mięsie, wyższość techniki Mistrza White’a nad smażeniem Ramseya. Nie dotyka, smaży na oko, do pierwszej krwi. Wychodzą idealne
i na pewno doczekają się osobnego posta. Teraz jest czas wieprzowiny. Gie wyszperał już dziesiątki przepisów
i drugie tyle wymyślił. Na pierwszy ogień poszedł pikantny schab pieczony z warzywami. Obiad wyszedł naprawdę dobry. Mięso nie wyschło, warzywa były w sam raz. Ziemniaki idealnie się przypiekły, a czosnek pysznie zmiękł. Wszystko w mig zniknęło z talerzy…

Kiedy Gie opuszcza kuchnię nic już nie jest takie jak dawniej :) Zmywarka chodzi przez dwie doby, bez przerwy.
Ale Gie jest szczęśliwy i spełniony. Domownicy najedzeni i dumni. Brawo mój Gie!
Polecam męskie danie z pełną odpowiedzialnością :)




WIEPRZOWINA PIECZONA Z WARZYWAMI
ROASTED PORK WITH VEGETABLES
W oparciu o przepis z książeczki „Good Food, 101 easy student dinners”

3 grube kotlety schabowe (z kością lub bez)
1 bulwa kopru włoskiego - fenkuł
1 duża papryka czerwona
5-6 ząbków czosnku (bez obierania)
3 szalotki (bez obierania)
300 ml rosołu drobiowego
2 łyżeczki tymianku (lub kilka gałązek świeżego)
10 średnich ziemniaków (ze skórką)
ok ¼ puszki pomidorków koktajlowych Mutti Pomodorini di collina
pieprz mielony kolorowy do smaku
kilka plasterków papryczki chilli

Warzywa umyj, pokrój w ósemki, szalotki na pół (jeśli ziemniaki będą małe wystarczy też na pół). Wszystkie składniki poza mięsem wrzuć do brytfanny, zalej rosołem i piecz pod srebrną folią ok. pół godziny, na 180-200 stopni. Później zdejmij folię, dołóż wołowinę, dopraw do smaku pieprzem według uznania. Jeśli w brytfannie będzie bardzo dużo sosu, część można odlać. Piecz jeszcze 20 minut w większej temperaturze, 200-240 stopni, aż warzywa się przypieką. Gotowe!

9.11.11

Milk And The City

Rano Warszawa wyglądała jakby utopiła się w mlecznej zupie. Idealna okazja, żeby odgrzebać efekty kucharzenia sprzed kilku dni. Pyszna, prosta, ciepła i sycąca. Zupa soczewicowa z mlekiem kokosowym na pietruszkowym wywarze.
Idealna na mgliste popołudnia i zimne wieczory. Dzięki mleku zyskuje fajny orientalny smak, a pietruszkowy wywar bardzo dobrze łączy się z soczewicą. Polecam. Oryginalna i dziecinnie prosta.
Smacznego!





ZUPA SOCZEWICOWA NA PIETRUSZKACH Z MLEKIEM KOKOSOWYM
GREEN LENTIL SOUP WITH COCONUT MILK

2l wody
10 małych pietruszek lub 5 dużych
1,5 szklanki zielonej soczewicy
10-20 ml mleka kokosowego
2 liście laurowe
5 ziaren ziela angielskiego
3 ziarna pieprzu czarnego
1 ziemniak
kilka gałązek natki do dekoracji

Soczewicę wsyp do garnka, zalej wodą i odstaw na kilka godzin, lub na noc. Oskrob delikatnie pietruszki i ugotuj na nich wywar z przyprawami. Jeśli pietruszki nie będą bardzo małe, przekrój je na pół. Po ok. 30 minutach wyjmij pietruszki, dodaj soczewicę i pokrojonego w kostkę ziemniaka. Gotuj ok. godziny, aż soczewica prawie się rozgotuje. Wyjmij i wyrzuć liście i ziele angielskie. Całość zmiksuj na gładki krem. Dodawaj mleko kokosowe po kilka łyżeczek, według własnego smaku i uznania. Podawaj gorącą zupę w małych miseczkach udekorowaną pietruszkami lub natką.

4.11.11

Choco Loco!

Dziś kolejne ciasteczkowe propozycje, które w komplecie z termosem herbaty zabieramy na jesienne spacery
(G. się śmieje, że z taką wyprawką wyglądamy jak stuletnie dziadki). W wersji pochmurnej z czekolady maluję choco-chlapy. Latem, w odsłonie piknikowej, ciastka dekoruję w kropki i robię z nich choco-domino. Można pograć na kocyku, a potem zjeść porcję przegranego :)
Jeśli tego będzie Wam mało, to zapraszam do drugiej odsłony moich najłatwiejszych ciasteczek świata. Tym razem w wersji z czekoladowymi wulkanami. Przepis bazowy znajdziecie w tym poście Jedyną różnicą jest sposób dekoracji.

Życzę Wam słodkiego weekendu!





SPACERÓWKI Z CZEKOLADĄ

175g masła
275g mąki
100g zmielonych orzechów włoskich
100g cukru
2 łyżki śmietany 30%
pół tabliczki czekolady deserowej lub gorzkiej

Masło pokrój w kostkę, wrzuć do dużej miski i utrzyj z cukrem na gładką masę. Dodaj orzechy i partiami dosypuj mąkę. Wyrabiaj ciasto. Najlepiej łączyć składniki ręcznie w misce. Kiedy mąka już się wmiesza dodaj śmietanę, która ostatecznie scali ciasto. Zbij ciasto w ścisłą kulkę i wstaw na pół godziny do lodówki. Pokrój w plastry
o grubości minimum pół centymetra i formuj prostokąty. Ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, piecz
15 minut w 180 stopniach.
Przerwy między ciasteczkami powinny być dość spore, bo ciasto mocno się rozpływa.
Nie polecam również wycinania wymyślnych kształtów, bo nic z nich nie zostanie.
Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej i udekoruj nią przestudzone ciasteczka. W tej kwestii freestyle zawsze mile widziany!

Dla prawdziwych Choco Loco jeszcze choco wulkany :) I przepis tutaj