6.6.13

Deser Nic na pożegnanie

Przed wyjazdem trzeba opróżnić lodówkę.
Nie lubię marnować jedzenia.
I siebie nie lubię marnować.
Wiosna powinna być zielona.
Trzeba o to dbać.
Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć.
Spróbuję mądrze szukać.
Swojego miejsca…

W związku z owym poszukiwaniem blogowego sensu pewnie nie będzie mnie dłuższy czas. Pewnie wrócę. Mam nadzieję. Pewnie trochę odmieniona. Wierzę, że będzie lepiej. Dla Was i dla mnie. Nie będę się mazać i rozpisywać, choć pewnie zasługujecie na wyjaśnienia. Może później. 

Dziękuję tym, którzy byli ze mną, oglądali i czytali. Mam nadzieję, że poczekacie i jeszcze tu wrócicie.
Ja idę szukać. Po drodze będę Was odwiedzać.

Ściskam gorąco. 
Życzę niepoprawnie upalnego lata. 
Gorących nocy do rana. 
Muuuuuua!

Dziś udany deser z nieudanej bezy. Wszystko siadło, tylko piękna skorupka została. Nie mogła się zmarnować.
Z bitą śmietaną i truskawkami smakowała jak najlepszy wypiek ;-)

PSss... Bardzo dziękuję Ani ze sklepu Casa Bianca za piękny prezent, w którym zaserwowałam deser. Zapraszam Was do buszowania po sklepie ;-)


DESER NIC
NOTHING BUT SWEET DESERT

Na 4 porcje:

skorupka z nieudanej bezy o średnicy 24 cm
15-20 świeżych truskawek
350 ml śmietany kremówki
płaska łyżeczka cukru pudru

Śmietanę ubić z cukrem i przełożyć do miseczek. Bezową skorupkę pokruszyć na bitą śmietanę, udekorować truskawkami pokrojonymi w cienkie plasterki. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!
Smacznego.