17.3.14

KOTY MARCUJĄ, LUDZIE LEŻAKUJĄ

No i porwała mnie fala sezonowego oszołomienia... Niesiona perspektywą długich dni i ciepłych wieczorów wylądowałam w łóżku. 
Sama i zmarznięta. Zasmarkana i rozkasłana. Okazało się, że to co czułam w nosie wcale nie było wiosną. Nie było nawet zapowiedzią zmian na lepsze. Było zwykłym nędznym wirusem. 
Na zwolnieniu człowiek teoretycznie ma czas. O naiwny człowieku! Co ci po czasie, jak nie masz siły zebrać nawet zmarniałych myśli, o członkach nie wspominając. Zamiast raczyć się owocami najbardziej rozpustnych kulinarnych fantazji, ograniczam się do płukania, psikania i wdychania. 
Odmiana niespecjalnie miła. Gdyby ktoś proponował, odmawiajcie bez zastanowienia!

Póki co stać mnie na śniadanie, którym się dzielę. Płynne gorące żółtko z parmezanem naprawdę leczy!

Naciągam kołdrę pod brodę, zabieram do łóżka białe, delikatne, nieobcierające.
Nawet najbardziej choremu człowiekowi KREW Z NOSA z rewelacyjnym Bodo Koxem zawsze robi lepiej. Kto nie widział, temu polecam.

Dobrego tygodnia 



ŚNIADANIE DO ŁÓŻKA
BED & BREAKFAST SANDWICH

Na samotne leżakowanie:

1 pszenna bułka
1 jajko
masło kozie
parmezan
ulubiona sałata
sól, pieprz czarny do smaku

Bułkę wrzucamy do tostera. Na małej patelni rozgrzewamy odrobinę masła i smażymy jajko sadzone, doprawiamy solą i pieprzem. Gorącą bułkę smarujemy masłem, układamy sałatę, na to jajko i wiórki parmezanu. Przykrywamy drugą połówką bułki. Gotowe. 






9.3.14

68. DZIEŃ ROKU

Moje dokumenty -> Różne_prv -> txtb2. Czarne, czerwone i zielone robaczki wyrównane do lewej. Już nawet nie pamiętam dlaczego mają różne kolory. Te czerwone to chyba takie sygnały ostrzegawcze. Uwaga, straszne głupoty podszyte wstydem przed pokazaniem komukolwiek. Zielone, z lepszych dni. Czarne, wiadomo, z czarnych myśli. Nie chcę sprawdzać których jest najwięcej. Wiem, aż za dobrze.

Podobno idzie wiosna. Wierzę, choć ledwo widzę i ledwo czuję. Kup jest więcej, fakt, ale to chyba jeszcze niczego nie dowodzi. Oczekuję od życia zwiastunów innych i lepszych. Banalnie, choć prawdziwie, wiosna kojarzy się z zielonym. Upatruję w tym szansy dla siebie. Wygląda na to, że już wkrótce, płynąc na fali sezonowego oszołomienia, będę pisać tylko zielono. Oby tak było.

Mówisz, masz! Los wyprzedził myśli. Co to był za dzień! Słońce od rana do paru dalszych godzin. I zielonego ciut już było. I spacer z Ukochanym.
Wisła, plaża, Francuska wszerz i wzdłuż. Nie ma chyba co ukrywać. Jedną nogą jestem w wiośnie! Z hiszpańską kaszanką w torbie.

A co z przepisami? Przejadam wszystko za plecami widowni, ale widzę światełko w tunelu. Wiem, że trzeba się dzielić tym co się ma. 


Tygodnia na plaży!