28.10.14

JARMUŻ. OWOC. CIECIERZYCA.

Budziłam się przy antonówce w karmelu z twarogiem i wanilią. Niektóre kawałki były tak kwaśne, że zaciskały oczy. Wtorek się zaczął.
Zdaje się, że poniżej zera. I zaczyna wiać prawdziwą jesienią, taką co szczypie w gardło, wszędzie włazi, lepi się i kręci włosami.
Ubranie się zaczyna być czasochłonnym tematem. Zaczynam kompletować skarpetki, przynajmniej żeby kolorem pasowały. I płaszcz mi pięknie obłazi. Znaczę teren. Tu byłam, nim świat zgnił i nikomu już nie chciało się po nim chodzić.
Strasznie dużo się zaczyna, jeszcze więcej się kończy.
Mam jeden palec cieplejszy od drugiego. Mam co przykładać do przemarzniętego nosa.
Jestem jako tako przygotowana.


JARMUŻ. OWOC. CIECIERZYCA.
KALE. FRUITS. CHICKPEA.

Na dwie porcje:

ok. 70-100 g zielonego jarmużu
pół szklanki suchej ciecierzycy (zalanej zimną wodą i odstawionej na noc)
150-200 g winogron rodzynkowych
1 dojrzała gruszka
płaska łyżka masła
2 duże łyżki jogurtu bałkańskiego
2 łyżeczki miodu (u mnie dla pań lipowy, dla panów gryczany)
płaska łyżeczka przyprawy maroccan spice & rose (marks&spencer)
sól, cukier

Ciecierzycę wypłucz, przełóż do garnka, zalej zimną wodą i lekko posól. Gotuj na średnim ogniu pod przykryciem aż będzie miękka, około godziny. Ciecierzyca musi się "gryźć", lepiej żeby była za twarda niż za miękka.

W drugim garnku zagotuj wodę ze szczyptą soli i cukru i wrzuć wcześniej oczyszczony jarmuż (umyj i wytnij grube łodygi i największe nerwy).
Gotuj 1-2 minuty. Jarmuż można podać tu również na surowo, ale ja wolę go w wersji obgotowanej. Odcedź liście, przestudź i prowij na mniejsze kawałki.

Na małej patelni rozpuść masło. Winogrona oderwij od gałązek, wrzuć na patelnię i dodaj przyprawę. Przesmażaj na sporym ogniu ok 3 minuty.

Gruszkę pokrój w cienkie paski.

Wszystko ułóż na talerzu (jarmuż, ciecierzycę, gorące winogrona i gruszkę), dodaj łyżkę jogurtu i całość polej miodem. Well done :)


14.10.14

MIĘDZY BROKUŁEM A MŁODĄ KAPUSTĄ.

"Zdjęcie grzybów na IG powinno wyglądać ładnie. Zdjęcie grzybów na FB powinno pokazywać, że znalazło się więcej niż inni."
I powiedział mi to człowiek, którego kocham i który osiągnął już wiek inżyniera Karwowskiego (wiadomo, inżynier Karwowski miał 40 lat nawet kiedy był dzieckiem). Żołądek mi podszedł do gardła. Była chwila do obiadu.
Ja już chyba tego świata młodych nie rozumiem. Z wzajemnością.

Mimo wszystko, zjedliśmy, po staremu. Moje warzywo roku. Między brokułem a młodą kapustą. Brokuł gałązkowy vel Brokulik.
Miał w sobie słońce i wszystko, co najlepsze dla zdrowotności. Smakował młodzieńczym optymizm (a może to tylko echo tych grzybów).
Na pewno robił dobrze w środku. Ideał z pola.

Za brokulika, jak i za wszystko co jeszcze zielone, dziękuję Gospodarstwu Majlert.
Sadźcie tak dalej, a wszyscy będziemy zbawieni.





BROKUŁY GAŁĄZKOWE NA SŁODKO Z ORZECHAMI I CHILI
BROCCOLI RABE WITH HONEY, CHILI & HAZELNUTS

Na 2 osoby:

2 pęczki brokułów gałązkowych
garść orzechów laskowych (uprażonych, ostudzonych)
2 duże łyżki miodu nawłociowego (po łyżce na porcję)
1 duża łyżka masła
1/3 świeżego chili
szczypta soli i cukru

W dużym garnku zagotuj wodę z cukrem i solą. Brokuliki umyj pod bieżącą wodą, obetnij kilka milimetrów końcówek. Wrzuć brokuliki na 3 minuty na wrzątek.

W międzyczasie, na małym ogniu, roztop na patelni masło i dodaj chili. Wyjmij brokuliki z wody, odsącz na ręczniku papierowym i dodaj na patelnię. Przerzuć kilka razy, by warzywo równo pokryło się masłem i chili.

Wyłóż na talerze, obsyp orzechami i polej miodem. Podawaj z kromką ciemnego chleba.




6.10.14

JAJKO. RUKOLA. SZCZYPIOR Z KWIATKIEM.

Jakoś nie czuję tej jesieni. Ciążą mi tylko zgodnie powieki i poranki.
Podobno z południa idzie ciepło. Z południa zwykle idą dobre rzeczy. W ogóle dużo teraz dobrych rzeczy. Wiedziałam kiedy wrócić :)
Weekendowe śniadania to rytuał. Nie ma, że nie ma. Czasami są zwyczajne, czasami niezwykłe. Czasami prawie ich nie ma, ale wtedy są targi śniadaniowe na Żoli. Teraz już ich nie ma, więc i śniadania są w domu godniejsze.
Ostatnie wcale nie wyglądało na jesienne. Dużo soczystego chrupiącego, gorące jajko, grzanki i zielona pasta z rukoli.
Jaka jesień?! I niech tak zostanie.





ŚNIADANIE Z KWIATKIEM
FLOWERS FOR BREAKFAST

Na trzy porcje:

3 jajka
6 kromek chleba
szczypior czosnkowy (najlepiej kwitnący)
3 łyżki octu winnego (do gotowania jajek)

PASTA Z RUKOLI
ARUGULA SPREAD

Duża garść rukoli
10-15 dobrze uprażonych migdałów (ostudzonych)
sok z połówki małej cytryny
5-6 łyżek oliwy evo
sól, pieprz do smaku

Wszystkie składniki dokładnie zmiksować z połową soku z cytryny. Resztę dodawać w miarę potrzeby i własnego smaku. Doprawić solą i pieprzem.
Masa powinna być dość luźna, po odstawieniu na kilka godzin zgęstnieje i łatwo będzie się smarować na kanapce.

Do dużego rondla z szerokim dnem nalej wody (ok, 10-12 cm wysokości). Zagotuj z octem na sporym ogniu. Jajka wybij pojedynczo do miseczek.
Kiedy woda będzie bardzo mocno wrzeć wlej delikatnie jajka, jedno po drugim. Jeśli garnek nie jest bardzo szeroki, lepiej gotować jajka pojedynczo. Nie zmniejszając ognia, gotuj jajko 1,5-2 minut.

Kiedy jajka się gotują, opal kromki chleb nad ogniem. Posmaruj pastą z rukoli.

Wyjmij jajka łyżką cedzakową i odłóż na talerz, niech chwilę odpoczną. Nożyczkami delikatnie odetnij "farfocle" (powinno być ich bardzo mało).

Wyłóż na talerz grzanki z pastą i jajko. Posyp szczypiorem i kwiatami. Przed samym podaniem rozetnij delikatnie jajko nożem, żeby uwolnić żółtko. Smacznego.