No i porwała mnie fala sezonowego oszołomienia... Niesiona perspektywą długich dni i ciepłych wieczorów wylądowałam w łóżku.
Sama i zmarznięta. Zasmarkana i rozkasłana. Okazało się, że to co czułam w nosie wcale nie było wiosną. Nie było nawet zapowiedzią zmian na lepsze. Było zwykłym nędznym wirusem.
Na zwolnieniu człowiek teoretycznie ma czas. O naiwny człowieku! Co ci po czasie, jak nie masz siły zebrać nawet zmarniałych myśli, o członkach nie wspominając. Zamiast raczyć się owocami najbardziej rozpustnych kulinarnych fantazji, ograniczam się do płukania, psikania i wdychania.
Odmiana niespecjalnie miła. Gdyby ktoś proponował, odmawiajcie bez zastanowienia!
Póki co stać mnie na śniadanie, którym się dzielę. Płynne gorące żółtko z parmezanem naprawdę leczy!
Naciągam kołdrę pod brodę, zabieram do łóżka białe, delikatne, nieobcierające.
Nawet najbardziej choremu człowiekowi KREW Z NOSA z rewelacyjnym Bodo Koxem zawsze robi lepiej. Kto nie widział, temu polecam.
Dobrego tygodnia ♥
ŚNIADANIE DO ŁÓŻKA
BED & BREAKFAST SANDWICH
Na samotne leżakowanie:
1 pszenna bułka
1 jajko
masło kozie
parmezan
ulubiona sałata
sól, pieprz czarny do smaku
Bułkę wrzucamy do tostera. Na małej patelni rozgrzewamy odrobinę masła i smażymy jajko sadzone, doprawiamy solą i pieprzem. Gorącą bułkę smarujemy masłem, układamy sałatę, na to jajko i wiórki parmezanu. Przykrywamy drugą połówką bułki. Gotowe.