Miękkie i rozkoszne. Prosta jasna droga. Wzięłam pasażerkę na gapę, ale się nie sprawdziła...
Warto czasem się oderwać. Paść plackiem i tak sobie nic nie robić (pomarzyć zawsze można).
Słodyczy mi trzeba. Czekolady. W formacie 40x20. Całą blachę, aż po brzegi.
Proszę się częstować. Starczy dla każdego. Pod wulkanicznymi guzikami kryje się miła niespodzianka…
a ciasto jest dobre na wszystko!
PSss. Gapowiczka, hiszpańska truskawka była prawie niejadalna. Tylko ciut pachniała, prawie nie smakowała i była sucha jak wiór. Spodziewane rozczarowanie. Ale, ale… przy marokańskiej wypadła jak gwiazda. Tamta nie miała żadnego smaku, za to próbowała nadrobić groźnym wyglądem mutanta. Jedna gorsza od drugiej. Jedyna pociecha z tego taka, że chociaż przez chwilę wmówiłam sobie, że do naszych już tylko chwila…
PLACEK CZEKOLADOWY Z SUSZONYMI WIŚNIAMI
CHOCOLATE CAKE WITH DRIED CHERRIES
200 g masła
300 g gorzkiej czekolady
100 g mąki
250 g cukru
6 jajek
100-120 g suszonych wiśni
Masło i czekoladę rozpuść razem w kąpieli wodnej. Odstaw do lekkiego wystudzenia. Jajka ubij na puszystą kremową masę. Dodawaj porcjami cukier i mąkę. Kiedy masa będzie już gładka, powoli dolej czekoladę z masłem (nie musi być zimna, ale też nie za gorąca, żeby białka nie zaczęły się ścinać). Formę (u mnie 40x20 cm) wyłóż papierem i równomiernie rozłóż na nim owoce. Zalej ciastem. Piecz 20 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
Wyjmij foremkę na kratkę i przestudź ciasto. Podawaj pokrojone w długie paski z bita śmietaną lub kulką lodów śmietankowych.
Noooo, już mi lepiej! Smacznego :)
21 komentarzy:
Ja też już tęsknie do naszych truskawek!
Mam nadzieję, że uda mi się doczekać nie ulegając pokusie z Hiszpanii;)
Konwalie - masz u siebie tyle dobrych rzeczy, że nie musisz.
Parę tygodni jeszcze przetrzymamy :)
Truskawki... już niebawem... ale nie dla mnie, niestety tego ciasta też nie spróbuję a prezentuje się obłędnie!!! pozdrawiam i dalszych udanych wypieków życzę.
To ciasto bardzo przypomina mi brownies z suszonymi wiśniami - podawałam przepis na blogu. Też chciałabym już jeść swieże truskawki:-)
nie pogardziłbym ;) wygląda fajnie i wydaje się dość proste ;)
Gapa, nie gapa, ale zaprezentowała się mistrzowsko - apetyt wzbudziła. Może nie tyle na czekoladę, co na wiosnę, bo... przecież to już niedługo prawda...???
Wiewiórko - dziękuję i współczuję Ci bardzo, gdybym miała nie jeść truskawek to by było straszne! Czy to tak na stałe, czy tylko czasowo?!
Anna Maria - idealnie trafiłaś. Ja też często modyfikuję moje brownie i dorzucam różne dodatki. To zawsze wychodzi :) Życzę nam zatem truskawek jak najszybciej!
Soul and Pepper - faktycznie jest proste i to w nim lubię najbardziej ;) Próbuj, bo to się nie może nie udać, a fajność gwarantuję!
ewelajna - no właśnie to mnie skusiło, wystarczył sam kształt truskawki, a łapy pchały się same ;) Masz na 100% rację i to sama prawda, TO JUŻ NIEDŁUGO!! Tego się trzymajmy.
Pozdrowienia dla wszystkich ♥
Wszystko świetnie tylko właśnie postanowiłam się odchudzać :D
Ale małym kawałkiem chyba nie zgrzeszę, co? :)
Nie zgrzeszysz ani małym ani większym, a jeszcze jak weźmiesz kawałek jak nie będę widziała to da się to podciągnąć pod kradzione i nietuczące :)
Bierz ile chcesz!
zjadałabym bardzo chętnie kawałek takiego ciacha! :D
a w kwestii gapowiczek hiszpańskich i marokańskich... wiem coś na ten temat. Co roku (o ja naiwna!) nabieram się na ładnie wyglądające imitacje truskawek. Matko... jak bardzo się mylę, rok rocznie wydając w zimie kilka złotych na dwustupięćdziesięciogramowe opakowanie pozbawionego smaku czegoś pseudo truskawkowego, myśląc, że w tym roku to na pewno będą truskawkowe truskawki. :P
Kini - ja mam dokładnie tak samo, chociaż szczerze powiem, że chyba już jak kupuje to wiem, że dobre nie będą. Ala taka odmiana i nawet marna namiastka lata są silniejsze ;)
Myślę, że możemy czuć się usprawiedliwione :)
Nasze już niedługo!
Widze, ze u Ciebie tez "swiecace w ciemnosciach" truskawki;-)))
No coz...na te "prawdziwe" musimy jeszcze troche poczekac:-( Za to ciacho "brzmi" i wyglada przepysznie! Mniammm...:-)
Widze, ze Ty tez dalas sie nabrac na swiecace w nocy truskawki;-)))
No coz, na te prawdziwe musimy jeszcze troche poczekac:-( Za to ciacho...mmm..."brzmi"i wyglada obledne!:-)))
Kachna - widzisz, to dlatego w lodówce było jaśniej niż zwykle ;))
No fakt, przyznaję, były obrzydliwe a ja uległam ślepej żądzy. Na szczęście przestrzegłam uczciwie, więc może parę duszyczek uratowałam :)
Eeeeeh...ta slepa zadza! Bo one byly takie wielkie, piekne i czerwone, prawda? I wolaly do Ciebie: kup mnie! Mialam to saaamo:-)))
Opss...bylam przekonana, ze pierwszy komentarz polecial w kosmos, a tu masz! Przeszly oba!:-p
Wielkie, piękne i czerwone... i już tu powinnyśmy wiedzieć, że coś z nimi nie tak :)) A u Ciebie szklarniowe zrodzone na włoskiej ziemi czy też marokańskie mutanty?
Wszystko pięknie doszło, jak trzeba :)
Najprawdziwsze wloskie ale do prawdziwego smaku truskawki jeszcze im baaaardzo daleko:-)
czekolady nigdy za wiele!
też ostatnio miałam przyjezdne truskawki, ale - o dziwo! - smakowały całkiem nieźle. tylko wielkość miały dość podejrzaną, takie mutanty ;)
Olć - szczęściara z Ciebie! Smaczne mutanty zdarzają się wyjątkowo rzadko. Pewnie wcinałaś je z czekoladowymi muffinami, co? ;)
Wonderful recipe..we love Chocolate and Cherries together!! Thank you for your visit :)
Cudowny! ;)
Prześlij komentarz