Na pajęczyny we włosach.
Czarne palce.
Ślimaki pod kapeluszem.
Igły w kaloszach.
Marynowanie, suszenie, duszenie...
Tylko grzybów nie ma.
Ale nadal są pomidowy.
Wszędzie ich pełno.
Jak okiem sięgnąć.
Czerwone, zielone, żółte...
Za grzybami tęsknię.
Pomidory suszę!
SUSZONE POMIDORKI
DRIED TOMATOES
1,5-2 kg małych pomidorków lub pomidorków koktajlowych
2 łyżeczki soli
listki z 3-4 gałązek świeżego tymianku
oliwa do skropienia
ew. oliwa do zalania pomidorków w słoikach
Pomidorki umyj, osusz i pokrój na połówki. Blachę wyłóż papierem do pieczenia. Ułóż pomidorki na skórkach dość blisko siebie, skrop odważnie oliwą, posyp solą i tymiankiem. Piekarnik nagrzej do 80-90 stopni. Wstaw blachę do piekarnika i niech się suszą do suchości :)
Ja zwykle zostawiam lekko uchylone drzwiczki i suszą się cały dzień. Pomidorki można przełożyć do słoiczków i zalać oliwą, wtedy mogą stać kilka miesięcy. Jeśli nie planujesz dawać im aż tyle czasu, wystarczy zamknąć je szczelnie w słoiku. Tymianek można zamienić na rozmaryn, też wychodzą pyszne.
Smacznego!
31 komentarzy:
Super :) Ja się nastawiłam na przecier pomidorowy i ciągle mi mało i mało :)
I na grzybki i na takie pachnące, aromatyczne pomidorki mam ochotę!
ja juz swoje osuszyłam, wyszły przepyszne;)
No no, widze, ze kolezanka zaczyna wypelniac dziuple zapasami na zime;) Takie suszone pomidorki to jest to!;)
Z tym, ze jedni musza je suszyc w piekarniku, a inni dostaja je juz ususzone w sycylijskim sloneczku:p
Aj...teraz mi sie oberwie!:)))
Ale ja Cie i tak kocham miloscia ma wielka!:*
katie - pomidory w tym roku sa fantastyczne! Nie dziwię się, że az tak Cię wciągnęło :)
Antenka - no ja niestety mogę zapewnić (póki co) tylko te drugie :)
Dorotas30 - zapasy to podstawa.
kachna - wiedziałam, że mi taką przykrość zrobisz, ale powoli przyzwyczajam się do bezeceństw, które tu wypisujesz więc wkrótce przestaną robić na mnie jakiekolwiek wrażenie! Żeby było lepiej, to ten mój piecyk też już ledwo ciągnie... Ja też Cię kocham, więc wszystko wybaczam, jak to kobieta oślepiona uczuciem... :*
I nich będą jak najdłużej !
Próbowałam kiedyś suszyć ale jakieś to było takie.. no nie wiem niewyraźne? Może czas na drugie podejście hm? :-)
framboisier - koniecznie! Mi też kiedyś wychodziły niewyraźne, bo chciałam jak zwykle szybko i za bardzo nagrzewałam piekarnik. Były jak wióry i kruszyły się w palcach, nie mówiąc o lekko przypalonym posmaku :)) Swoje muszą odleżeć. Spróbuj i poeksperymentuj na małej ilości, może tym razem będzie lepiej. Wierzę w Ciebie ;)
Ekstra! Czytałam o nich w Lawendowym Domu, ale póki co sie nie skusiłam :)
Z takim wsparciem musi się udać :-)
Dziękuję za wskazówki.
Ja tez tęsknię,bo nie mam okazji wybrać się na grzyby...
Pomidory suszę i przerabiam na sosy.
Pysznie wyglądają Twoje maleństwa!
A wiesz, że w Grzybnicy są:) Całe kosze przy drogach:) Skusiłam się i kurki kupiłam. Prawdziwki ususzyłam. Pocieszyłam się w taki sposób, bo nie mogłam iść na grzybobranie z mamą i bratem, którzy się ostatnio wybrali i powiem Ci że trochę nazbierali...:):):).
Pomidorki są tez dobrym pocieszaczem, ale z suszeniem troszkę zabawy, prawda? Cóż to jednak jest przy świadomości, Twoja własna praca... i smak od razu lepszy:)
Śliczne pomidorki - aż miło popatrzeć. Szkoda, że nie ma zdjęciach, na którym widać, jak wyglądają po wysuszeniu.
Jagoda - skuś się :) Od domowych z piekarnika lepsze są tylko te suszone w sycylijskim słońcu.
Framboisier - no ja myślę!
Amber - dzięki! Może jeszcze będą nam dane brązowe kapelusiki. Na szczęście, póki co, mamy pomidory a te też cieszą :)
ewelajna - no to baaardzo Ci zazdroszczę! W warszawskich okolicach susza i grzybów zero. Ty mieszkasz na jakiejś rajskiej ziemi - ziemniaki jak marzenie, grzyby, ryby w okolicy... czekam zatem z niecierpliwością na grzybowego posta. Chociaż sobie popatrzę zajadając się pomidorami :)
Hania-Kasia - dziękuje Ci bardzo. Niestety finał suszenia zastał mnie głeboką nocą, więc zdjęć nie było, ale możesz mi wierzyć na słowo, że po wysuszeniu wyglądały... pysznie :)
Już jest:)Co prawda nie grzyby są tematem przewodnim, ale jest:)Więcej nie dam rady..., bo choć prawdziwki jeszcze mam to nie zdążę ze zdjęciami, chociaż... kto wie...
Ewelajna - jest ziemniaczano-kurkowy, fantastyczny, ale na pewno jeszcze co nieco trzymasz w zapasie. Prawdziwkowy post na pewno złagodziłby moje grzybowe tęsknoty :) Ty nie dasz rady?!
Wybaczyla!:)))
Wiedziaaaalam, ze wybaczy...;)
Lepiej suszyc pomidory niz potem przez reszte roku usychac do nich z tesknoty :-)
Tylko takie, wysuszone osobiscie, wybrane/zebrane sztuka po sztuce smakuja naprawde wybornie:-)
Pozdrowienia serdeczne
Anna
kachna - no a co mam zrobić?! Przecież nie umime się na Ciebie gniewać...
Anno - co prawda to prawda :) I faktycznie było tak, że każdy jeden obejrzałam z każdej strony zanim wpadł do koszyka. Takie są najsmaczniejsze! Pozdrawiam Cię.
pajęczyny we włosaaaach! o nieee. wszystko lubię, ale pająki nieeee!
To ja się chyba też wezmę za pomidory! Na grzyby wciąż czekam..
MartynCia - pajęczyny bez właścicieli nie są aż takie złe, ale z panem pająkiem to ja też nie znoszę. W tym roku jednak jestem tak zdesperowana, że i to bym zniosła :)
Aga - to jest bardzo słuszna decyzja :) W czasie oczekiwania nie ma co bezczynnie siedzieć. Można parę dobrych kilogramów przerobić. Oby się tylko w końcu pojawiły!
Ja również ubolewam nad brakiem grzybów w lasach bo bardzo lubię je zbierać. Pomidorki cudo :)
śliczniusie te pomidorki! i pomysł z koktajlowymi genialny. według mnie mają dużo więcej aromatu, niż te "normalne". no, chyba, że pochodzą z sycylii i na sycylijskim słońcu są suszone! :D
całuski!
gzik i pyry - ja już powoli tracę nadzieję, ale może jak będziemy o nich myśleć to wyrosną? :)
Basia - eh... te sycylijskie... My też się kiedyś będziemy nimi objadały! Normalne dobre, ale faktycznie koktajlowe mają po ususzeniu smak bardziej pomidorowy :) W tym roku wyjątkowo smakują mi koktajlowe żółte, są bosko słodkie. Jeszcze coś z tych pomidorów porobię...
buziaki :**
Uwielbiam suszone pomidory. A zdjęcie na jasnym tle - piękne!
Hazel - dziękuję, za miłe słowa i wizytę.
Już tydzień temu miałam pisać, że grzyby są, ale se pojechałam w cholerę i piszę dziś. A dziś jest ich całkiem sporo ;)
Ja uwielbiam ich zapach, wygląd, smak. Ale te pajęczyny... fuj! ;)
alucha - no to Ci kochana zazdroszczę! Ja już w tym roku na pewno nie pojadę, więc grzybami się nie przejem bo zapasy już prawie stopniały. Zrób z nich coś pięknego i daj się chociaż najeść oczami!
A z fuj, fuj się zgadzam całkowicie, ale co zrobić :)
Ależ sezon się dopiero rozpoczyna na dobre :).
Zrobię coś na pewno - obiecuję!
U mnie też z grzybami kiepsko:(
Może na pocieszenie ususzę pomidory, tak jak Ty:)
Magda - nie wiem czy suszone pomidory są w stanie dać tyle radości co suszone grzyby, ale spróbować zawsze warto :) Może jeszcze się doczekamy, kto wie.
Prześlij komentarz